Strona:PL Bolesław Prus - Lalka Tom3.djvu/394

Ta strona została uwierzytelniona.

a jeszcze znalazłby się z dziesiątek takich, z których każda przyjęłaby mnie i mój majątek w ofierze... Zabawny kraj, gdzie baby trzymają pierwsze skrzypce i gdzie niema żadnych innych interesów, tylko szczęśliwa, albo nieszczęśliwa miłość!
— No, no, no... — odparł Rzecki — ja cię przecież za kark nie ciągnę!... Tylko, widzisz, mówił mi Szuman, że tobie na gwałt potrzeba romansu...
Iii... nie!... Mnie bardziej potrzeba zmiany klimatu, i to lekarstwo już sobie zapisałem.
— Wyjeżdżasz?
— Najdalej pojutrze do Moskwy, a potem... gdzie Bóg przeznaczy...
— Masz co na myśli? — spytał tajemniczo Rzecki.
Wokulski zastanowił się...
— Jeszcze nic nie wiem; waham się, jakbym siedział na dziesięciopiętrowej huśtawce. Czasami zdaje mi się, że coś zrobię dla świata...
— Oj, to... to...
— Ale chwilami ogarnia mnie taka desperacya, że chciałbym, ażeby mnie ziemia pochłonęła i wszystko, czegom tylko dotknął...
— To nierozsądne... nierozsądne... — wtrącił Rzecki.
— Wiem... To też nie dziwiłbym się, ani