Strona:PL Bolesław Prus - Lalka Tom3.djvu/409

Ta strona została uwierzytelniona.

— Nie wróci, bo albo sobie gdzieś łeb rozbije, jeżeli odzyska rozsądek, albo weźmie się do jakiejś nowej utopii... Choćby do wynalazków tego mistycznego Geista, który także musi być patentowanym waryatem.
— A doktor nie uganiałeś się nigdy za utopiami?
— Tak, ale robiłem to odurzywszy się w waszej atmosferze. Opatrzyłem się jednak w porę i ta okoliczność pozwala mi stawiać jak najdokładniejsze dyagnozy podobnych chorób... No, zdejmij pan szlafrok, zobaczymy jakie skutki wywołał wieczór spędzony w wesołem towarzystwie...
Zbadał Rzeckiego, kazał mu natychmiast iść do łóżka, a na przyszłość nie robić ze swego mieszkania szynkowni.
— Pan, to także jesteś okazem romantyka; tyle tylko, żeś miał mniej sposobności do robienia głupstw — zakończył doktor.
Poczem wyszedł, zostawiając Rzeckiego w bardzo ponurym nastroju.
„Już tam twoje gadanie więcej mi zaszkodzi, aniżeli piwo“ — pomyślał Rzecki, a pochwili dodał półgłosem:
— Mógłby jednakże Stach choć słówko napisać. Bo licho wie, jakie domysły snują się człowiekowi po głowie...
Przykuty do łóżka pan Ignacy nudził się piekielnie...