Niepokój jednak zamienił się w istotną trwogę wobec faktu nieulegającego już żadnej wątpliwości. Oto, w dniu pierwszym października, jeden z rejentów zawezwał do siebie pana Ignacego i pokazał mu akt, zeznany przez Wokulskiego, przed wyjazdem do Moskwy.
Byłto formalny testament, w którym Wokulski rozporządził pozostałemi w Warszawie pieniędzmi, z których rs. 70.000 leżały w banku, zaś rs. 120.000 u Szlangbauma.
Dla osób obcych rozporządzenie to było dowodem niepoczytalności Wokulskiego; Rzeckiemu jednak wydało się całkiem logiczne. Testator zapisał: ogromną sumę 140.000 rubli Ochockiemu, 25.000 rs. Rzeckiemu, 20.000 rs. Helence Stawskiej. Pozostałe zaś 5.000 rs. podzielił między swoję dawną służbę, albo biedaków, którzy mieli z nim stosunki. Z tej sumy otrzymali po 500 rubli: Węgiełek stolarz z Zasławia, Wysocki furman z Warszawy i drugi Wysocki, jego brat, dróżnik ze Skierniewic.
Wokulski rzewnemi słowami prosił obdarowanych, ażeby zapisy przyjęli jak od zmarłego; rejenta zaś zobowiązał do nieogłaszania aktu przed pierwszym października.
Między ludźmi, którzy znali Wokulskiego, zrobił się hałas, posypały się plotki, insynuacye, obrazy osobiste... Szuman zaś w rozmowie z Rzeckim, wypowiedział taki pogląd:
Strona:PL Bolesław Prus - Lalka Tom3.djvu/424
Ta strona została uwierzytelniona.