Szuman — że... to bydlę... to zwierzę... wtedy, w maju, kiedy jechał z Łęckimi do Krakowa, rzucił się w Skierniewicach pod pociąg!... Wysocki go uratował...
— Eh!... — mruknął Rzecki.
— Nie: eh!... tylko tak jest... Z czego widzę, że kochany Stasieczek, obok romantyzmu, miał jeszcze manią samobójstwa.. Założyłbym się o cały mój majątek, że on już nie żyje!...
Nagle umilkł, spostrzegłszy straszną zmianę na twarzy pana Ignacego. Zmieszał się niesłychanie, sam prawie zaniósł go na łóżko i przysiągł sobie, że już nigdy nie będzie zaczepiać tych kwestyj.
Ale los zrządził inaczej...
W końcu października, bryftregier oddał Rzeckiemu list rekomendowany, pod adresem Wokulskiego.
List pochodził z Zasławia, pismo było niewprawne.
„Czyby od Węgiełka...“ — pomyślał pan Ignacy i otworzył kopertę.
„Wielmożny panie! — pisał Węgiełek. — Najpierwiej dziękujemy wielmożnemu panu za pamięć o nas i za te pięćset rubli, któremi nas wielmożny pan znowu obdarzył i za wszystkie dobrodziejstwa, które otrzymaliśmy z jego szczodrobliwej ręki, dziękujemy: matka moja, żona moja i ja... Podrugie zaś wszyscy troje zapytujemy się o zdrowie i życie wielmożnego pana i czy pan szczęśliwie do dom
Strona:PL Bolesław Prus - Lalka Tom3.djvu/432
Ta strona została uwierzytelniona.