— Co ja na to?... — powtórzył. — Że stało się, co przepowiadałem Wokulskiemu jeszcze przed jego wyjazdem do Bułgaryi... Przecież to jasne, że Stach zabił się w Zasławiu...
Rzecki uśmiechnął się...
— Ależ zastanów się, panie Ignacy — mówił doktor, z trudnością hamując wzruszenie. — Pomyśl tylko: widziano go w Dąbrowie, jak kupował naboje, potem widziano go w okolicach Zasławka, a nareszcie w samym Zasławiu. Myślę, że w zamku musiało coś kiedyś zajść między nim a tą... tą potępienicą... Bo nawet mnie raz wspomniał, że chciałby zapaść się pod ziemię tak głęboko, jak studnia zasławska...
— Gdyby zechciał się zabić, mógłby to zrobić dawniej... Zresztą i pistoletby wystarczył, nie dynamit — odparł Rzecki.
— To też zabijał się... Ale że w każdym calu była to wściekła bestya, więc mu pistolet nie wystarczał... Jemu trzeba było lokomotywy, ażeby zginąć... Samobójcy umieją być wybredni, wiem o tem!...
Rzecki kręcił głową i uśmiechał się...
— Więc co pan myślisz u dyabła?... — zawołał zniecierpliwiony Szuman. — Czy masz jaką inną hypotezę?...
— Mam. Stacha poprostu dręczyły wspomnienia tego zamku, więc chciał go zniszczyć, jak Ochocki zniszczył grecką gramatykę, kiedy się na niej przepracował. Jest to także odpowiedź dana
Strona:PL Bolesław Prus - Lalka Tom3.djvu/435
Ta strona została uwierzytelniona.