Oto stary sklep, a w nim panna Łęcka rozmawia z Mraczewskiem... Oto jego pokój z zakratowanem oknem, gdzie przed chwilą wszedł Wokulski, kiedy powrócił z Bułgaryi...
„Zaraz... co to ja poprzednio widziałem?...“ — myślał.
Oto piwnica Hopfera, gdzie poznał się z Wokulskim ... A oto pole bitwy, gdzie niebieskawy dym unosi się nad liniami granatowych i białych mundurów... A oto stary Mincel siedzi na fotelu i ciągnie za sznurek wiszącego w oknie kozaka...
— Czy ja to wszystko istotnie widziałem, czy mi się tylko śniło?... Boże miłosierny... — szepnął.
Teraz zdawało mu się, że jest małym chłopcem i że, podczas gdy jego ojciec rozmawiał z panem Raczkiem o cesarzu Napoleonie, on wymknął się na strych i przez dymnik patrzył na Wisłę w stronę Pragi... Stopniowo jednak obraz przedmieścia zatarł mu się przed oczyma i został tylko dymnik. Zpoczątku był on wielki jak talerz, później jak spodek, a potem zmalał do rozmiarów srebrnej dziesiątki...
Jednocześnie ze wszystkich stron ogarnęła go niepamięć i ciemność, a raczej głęboka czarność, wśród której tylko ów dymnik świecił jak gwiazda, o nieustannie zmniejszającym się blasku.
Nareszcie i ta ostatnia gwiazda zgasła...
Strona:PL Bolesław Prus - Lalka Tom3.djvu/443
Ta strona została uwierzytelniona.