Strona:PL Bolesław Prus - Nowele, opowiadania 01.djvu/256

Ta strona została uwierzytelniona.

stawało?... Oto wizyty u jenerałowej, gdzie spotykała same staruszki, spacer powozem do Łazienek, gdzie widywała inne podobne do niej zakonnice, a wreszcie — piękne ale martwe obrazy fantazji, którą przekazał jej ojciec, a rozwinęła nieustanna samotność, skutkiem zupełnego braku wrażeń. I teraz w duszy Helenki ocknęły się fantastyczne wspomnienia.
Powoli blado-różowe usteczka jej uchyliły się, odsłaniając ząbki drobne, gęste i białe jak perły, a ciemne i długie rzęsy opadły. Dama do towarzystwa wyszła. W samotnej komnacie dziewicy zapanował spokój tak głęboki, że usłyszećby można szelest rosnących kwiatów, gdyby i one w tej uroczystej chwili nie ucichły. Anioł marzeń roztoczył eteryczne skrzydła nad aniołem ziemi, a Bóg, patrzący na te dwa dzieła swoje, zadumał się, które z nich jest piękniejsze...
I otóż w marzeniu tem przypomniała sobie lata, które jej równie martwo i jednostajnie płynęły, w piaskowcowym pałacu na wsi. Oczyma duszy widziała zamyślonego brata, zasępionego ojca i w starych sukniach starą służbę, na której obliczach rozlewał się wyraz znękania i niepewności o jutro. Z okien pałacu dostrzec mogła piaszczystą drogę, którą rzadko kto przejeżdżał, pola lichem zbożem okryte, wieżę kościołka, a przy wijących się ścieżynach okrągłe, zielone grusze i krzyże pochylone i czarne. Była to jeszcze najweselsza część okolicy, bo z drugiej strony za starym parkiem, za stawem i łąką, rozciągał się ciemny, poszarpany szmat lasu, który pod tchnieniem wiatru z posępnym falował szumem.
Prócz tego szumu i świergotu ptaków, nie dolatywał jej żaden prawie głos inny; czasem tylko szept służby rozmawiającej jak w pokoju zmarłego, — miarowy łoskot kroków ojca, które przedrzeźniało echo, i — szelest kart odwracanych przez brata, który całe dnie spędzał nad książką.
I wśród tego grobu żyjących, między ludźmi błąkającymi się jak cienie, była ona sama jedna, tak młoda, tak ciekawa co się dzieje tam, za owym sinym widnokręgiem!...