Strona:PL Bolesław Prus - Nowele, opowiadania 02.djvu/083

Ta strona została uwierzytelniona.

mierza bywa, może z nim jakie układy prowadzi, chcąc mi zrobić niespodziankę?
Przypuszczenie to, na niczem zresztą nieoparte, było wymownem świadectwem uczuć Amelji dla Kazimierza. Występował on w każdej nieomal kombinacji, potrzebny czy niepotrzebny, ale często!
Z niepokojem czekając powrotu ojca, wzięła się do odczytania w tej chwili przyniesionego „Kurjera.“ I otóż między doniesieniami o weselach, znalazła artykuł następny:
„W dniu wczorajszym liczne grono rodziny i przyjaciół uczestniczyło przy obrzędzie zaślubin pana Kazimierza .... dyrektora dystylarni, z panną Wandą Schmupfkówną, córką właściciela browaru. Do ołtarza prowadzili pannę młodą stryjeczni bracia: Mieczysław i Bolesław Schmupfkowie, od ołtarza zaś pan Fryderyk Schultz i Gotlieb Müller. Pana młodego i t. d.
„Wesele odbyło się w domu czcigodnych rodziców panny młodej, którzy dobrane kółko osób podejmowali ze staropolską gościnnością.“
Na Melci wiadomość ta straszne zrobiła wrażenie. Biedna dziewczyna nie myślała już ani o swoich projektach, ani o zawodzie, jaki ją spotkał. Serce jej ścisnęło się i uczuła w głowie taki zamęt, że chcąc gwałtem odepchnąć od siebie obraz Kazimierza i jego żony, poczęła zastanawiać się nad tem, jaki związek istnieć może między rodziną Schmupfke i staropolską gościnnością, — i dlaczego synowie ojców nazywających się Fryderykami lub Gotliebami, noszą już imiona: Bolesław i Mieczysław.
Cierpienia ludzkie rozmaite przybierają formy!
Około dziesiątej wrócił ojciec, jakiś pomieszany — i ze smutnym uśmiechem rzekł:
— Ciesz się, Melciu! Dostałem nareszcie posadę... Mam aż dwanaście rubli na miesiąc!
— Gdzie?