Strona:PL Bolesław Prus - Nowele, opowiadania 02.djvu/128

Ta strona została uwierzytelniona.

January znowu odciągnął kurek; jego zegarek, wskazujący sekundy, leżał na stole. Kroki dudniły, skazówka biegła, a Januaremu zdawało się, że z piersi jego potężnym strumieniem jak woda z fontanny wypływa życie... Przypomniał sobie straszny ból przy rwaniu zęba i pomyślał, że w tej chwili uczuje jeszcze straszliwszy, głębszy, miażdżący...
Raz... dwa... skazówka pędzi jak szalona... trzy... January czuje pod palcem usuwanie się cyngla... Kroki biegnącego słychać już na drugiem piętrze... Jak błyskawica rozpala się w duszy samobójcy myśl o Bogu... Idący zbliża się do jego drzwi... Jezus!... Marja!...
Ktoś otwiera drzwi, ale nie do jego mieszkania. Samobójcy opadła ręka, taka bezwładna i ciężka, jak wał żelazny...
Gdyby ten — kto wszedł na korytarz — stuknął wypadkiem we drzwi Januarego, rachmistrz jużby zapisał ostatnią cyfrę. Śmierć jednak chciała się pastwić nad nim i znowu go odbiegła, jak wytrawny kot od młodej myszy.
W tej właśnie porze Euzebjusz, zapłaciwszy nierekomendowanemu partnerowi dwa ruble kopiejek sześćdziesiąt, powoli wracał do domu, nie myśląc, jak okrutne męki systematyczność jego zadaje Januaremu.
Młody człowiek usiadł na fotelu, na kolanach złożył broń i zapadł w ten stan psychiczny, który środkuje między sztucznym snem a zaczadzeniem. Wyobraźcie sobie biednego grzesznika, któremu przez dwie godziny zakładają powróz na szyję, z zamiarem obwieszenia go dopiero wówczas, gdy się to a to zdarzy... January był takim biednym grzesznikiem, a nawet biedniejszym jeszcze od niego, jednoczył bowiem w sobie trzy urzędy: delinkwenta, który chciałby doczekać końca, ale umierać nie chce, kata, w którym zajadłość ustąpiła zimnej krwi, a zimna krew litości, i publiki, która już zaczyna się nudzić.
Odwaga jest to rzecz temperamentu, ale męstwo — przymiotem charakteru. Odwagę wytwarzają nerwy, męstwo —