Strona:PL Bolesław Prus - Nowele, opowiadania 02.djvu/129

Ta strona została uwierzytelniona.

namysł i wyższe uczucia. Odważnym jest ten, kto w chwili niebezpieczeństwa bez wahania rzuca się naprzód, jak krokodyl na siedemnastoletnią murzynkę, używającą kąpieli. Taki jego temperament i basta! Gdyby miał temperament przeciwny, cofnąłby się wtył, narażając na klęskę — grzbiet bezbronny.
Męstwo przeciwnie — oblicza szanse: trwodze przeciwstawia obowiązek, boleści — ambicję. Męstwo nie skacze jak tygrys, lecz posuwa się jak taran, niezbyt prędko i niezbyt wolno, w miarę okoliczności. Ta właśnie miara, ta wytrwałość niespożyta wynosi męstwo ponad odwagę i w chwili przeciągającego się niebezpieczeństwa robi je straszliwem, niezwalczonem.
Odważny pali sobie w łeb bez namysłu, mężny zapowiada naprzód godzinę. Szkoda tylko, że w obu w tej chwili zacytowanych wypadkach, z cennemi przymiotami jednoczy się głupota!
January był niewątpliwie i odważnym i mężnym i głupim, czego dowiódł świetnym sposobem w ciągu dwugodzinnej walki ze śmiercią bezcelową. W dodatku był jeszcze człowiekiem, to jest istotą organiczną, i — wyczerpał siły.
W chwili gdy bezwładny siedział na fotelu, zamiast jaskrawych marzeń o upłynionych czasach, snuły mu się po głowie myśli szare, mdłe, niepowiązane. Zdawało mu się, że przekroczył kanciasty próg grobu i z tamtej już strony spogląda na życie, bez żalu, gniewu, uniesień, apatycznie jak cień błąkający się po elizejskich polach. Było dużo ciekawych rzeczy w tem stanowisku obojętnego widza na świat. Jakże małemi są ludzkie interesa, walki, udawania, a nawet miłość! Jak to prędko przechodzi!... Gdyby kamień miał oczy i zdawał sobie sprawę ze stosunków społecznych, nie sądziłby ich inaczej, jak w tej chwili January. Cóżto za szczęście być widzem tylko tragikomedji światowej, być kamieniem...
Zdawało się Januaremu, że już dosięgnął owego najwyż-