już mam tego smaku!... Do śmierci nie zapomnę tej nocy... Brrr...
Wkrótce potem wszyscy pili herbatę, zastępując brak masła do bułek już to słuchaniem przygód samobójcy, już to opowiadaniem jemu samemu, w jaki sposób ocalono mu trzysta rubli.
Wkońcu zakonkludował Euzebjusz:
— Wiesz co, mój January, weź ty się już chyba do roboty...
— A cóżto u djabła, czy ja mało robię?... Nie roboty, ale żony mi potrzeba, żony!...
W tej chwili sąsiad westchnął. Był on nieuleczonym starym kawalerem i poza obrębem możności prawienia damom komplimentów, niczego już od świata nie pragnął.
— | — | — | — | — | — | — | — | — | — | — | — |
W taki sposób January uleczył się z desperacji, a uczciwi ludzie pomogli mu wyjść z kłopotów. Gdyby każdy, mający zamiar spełnić samobójstwo, od chwili przyłożenia pistoletu do głowy, albo sznurka do szyi, zatrzymał się choć na dwadzieścia cztery godzin, przekonałby się niezawodnie, że niema sytuacji bez wyjścia, i że poprostu dla ciekawości warto jeszcze kilkanaście lat przebiedować na świecie.