Strona:PL Bolesław Prus - Nowele, opowiadania 02.djvu/202

Ta strona została uwierzytelniona.

dłem jeszcze śniadania, więc jestem głodny, a co najgorsza: przegrałem trzy tysiące rubli cudzych pieniędzy i mogą mnie nazwać łotrem.
Powiedz sam, czy nie jestem nieszczęśliwszy od tych, których nieurodzaj, albo powódź dotknęła?
Mędrzec. Może to być, niemniej jednak nie zasługujesz na pomoc, jako człowiek, który dobrowolnie ściągnął na siebie klęskę.
Młodzieniec lekkomyślny. Ja przegrałem dobrowolnie?... Honorem ci ręczę, że siadając do stolika, miałem najlepszą wolę wygrać, choćby — trzydzieści tysięcy rubli.
Mędrzec. Na tamtych biedaków spadły ciosy nieprzewidziane, ty zaś, siadając do gry, powinieneś był przypuszczać, że przegrasz.
Młodzieniec lekkomyślny. Pozwól sobie zrobić uwagę, mistrzu, że granie jest filozofją, że więc ulega prawidłom zdrowego rozsądku, który nakazuje unikać hazardu wówczas, gdy się myśli o przegranej. Co się zaś mnie dotycze, ja bardziej wierzyłem w wygranę, aniżeli matematycy w twierdzenie o kątach przyległych.
Mędrzec. Nieszczęściu dotkniętych nieurodzajem i powodzią winna jest natura, a twemu...
Młodzieniec lekkomyślny (z uniesieniem). A cóż innego, jeżeli nie natura?... Mam taką podłą naturę, że gdy zobaczę zielony stół albo karty, muszę grać, chociażby o potępienie duszy.
Mędrzec. Pozwól sobie jednak powiedzieć, że ty nie zasługujesz na litość ogółu, bo nieszczęścia twoje nie budzą sympatji, podczas gdy tamci...
Młodzieniec lekkomyślny. Jestem zwyciężony! Tak — nieszczęście musi naprzód obudzić sympatją, a później dopiero litość. Z tego powodu kucharki chętniej wspierają młodych, aniżeli starych druciarzy, i świat ich teorją na-