Strona:PL Bolesław Prus - Nowele, opowiadania 02.djvu/220

Ta strona została uwierzytelniona.

lękając się awantury, oparłem ręce na drągu sikawki. Zbytecznem byłoby dodawać, żem wcale nie pompował. Pomimo to byłem tak wzburzony, że — cały zapas natchnienia pierzchnął. Wrażenia przepadły, tem bardziej, że nie mogłem odszukać wytrąconej noteski.
Zmęczony, zlany wodą, zabłocony, a nadewszystko — zirytowany, wróciłem do domu.
Następny dzień przeleżałem w łóżku, a od tej pory dreszcz przebiega mi po skórze, ile razy zobaczę pożar.
Mój „Nero“ został przerwany na pieśni „Orgja,“ do której materjały studjowałem w Paryżu, gdzie żadna brutalna pięść nie przerywała mi wątku pomysłów.
Biedny kraj, w którym wyżej ceni się pompowanie wody do sikawek, aniżeli natchnienie!...
Odłożywszy dalszy ciąg „Nerona“ do czasów późniejszych, kiedy wypadki pozwolą mi nasycić się wrażeniami pożaru i męczeństwa, przed półtora rokiem wpadłem na pomysł znacznie mniejszego utworu, pod tytułem: „Bitwa.“
Niejednokrotnie widziałem ludzi, którzy bili się w tawernach i na ulicy. Mam nawet spory zapas notatek dotyczących poszarpanej odzieży, rozczochranych włosów, zapienionych ust, pałających oczów, splątanych ciał przeciwników, klątw, chrapań, jęków. Na tej podstawie i na mocy prawidła, że poecie wolno potęgować rzeczywistość, mogłem już zabrać się do pisania bitwy starożytnej, gdzieby wchodziły w grę miecze, włócznie i siła muskularna.
Ale bardziej pociągała mnie bitwa nowożytna, w której jest większa rozmaitość i groza. Dla uzupełnienia więc brakujących mi wrażeń, postanowiłem zbadać manewra z bronią ognistą.
W tym celu chodziłem na place, gdzie strzelają z armat, studjowałem musztrę piechoty i kawalerji, a wkońcu powziąłem śmiały zamiar. Chciałem usłyszeć świst kul nad własną