Strona:PL Bolesław Prus - Nowele, opowiadania 02.djvu/221

Ta strona została uwierzytelniona.

głową i poznać uczucia, jakich doświadcza żołnierz, stojący pod ogniem.
Pewnego ranka, nie widziany przez nikogo, ukryłem się za wał, przed którym stoją tarcze.
Ledwiem położył się na ziemi, usłyszałem odgłos trąb piechoty. Teraz błysnęła mi inna idea i zapytałem, czy projekt mój nie jest za ryzykowny i czy nie byłoby roztropniej stanąć o kilkadziesiąt kroków z boku?
Chciałem się nawet cofnąć, ale przyszło mi na myśl, że mogą w tej właśnie chwili rozpocząć ogień, i że cofając się z poza wału, narażę się na gorsze niebezpieczeństwo.
Nie powiem, ażebym czuł obawę, każdy jednak przyzna, że położenie moje stało się trudne...
Przypomniałem sobie, że kule z dalekonośnej broni mogą przebić wał, z drugiej zaś strony obawa spotkania się z kulami, które zbaczają, a nadewszystko honorowa drażliwość, nie pozwalały mi uciekać...
W tej chwili nieledwie wyrzucałem sobie bohaterski zamiar. Zdawało mi się, że już widzę swoje zwłoki, poszarpane kulami, oblane krwią, i że słyszę rozpaczliwy jęk cioci Femci, która przy moim trupie umiera!...
Przypomniałem sobie, że nie mam prawa narażać się w taki sposób, i że literatura ojczysta oczekuje ode mnie innych ofiar...
Na myśl o obowiązkach względem literatury, począłem wołać, już nie pamiętam co. Ale wnet spostrzegłem, że głos mój niknie wśród wrzasku sygnałów.
Wtedy ogarnęła mnie wściekłość. Przytuliłem się do ziemi i przysiągłem, że raz na zawsze zerwę z niewdzięczną epopeją, a wezmę się do liryki, jeżeli uniosę życie.
Wszelako wołania moje nie były daremne. Usłyszała je jakaś kobiecina, pasąca nieopodal krowy, i przybiegła, myśląc, żem zemdlał... Rozbudzony z głębokiego zamyślenia, dowie-