Strona:PL Bolesław Prus - Nowele, opowiadania 02.djvu/222

Ta strona została uwierzytelniona.

się od niej, że dziś do celu strzelać nie będą, i że na polu odbywa się zwykła musztra piechoty.
Wtedy (o dziwny kaprysie poetyckiej fantazji!), ledwiem wyszedł z za wału, począłem żałować, że nie strzelano, i że ominęły mnie bogate wzruszenia! Swoją drogą, wierny przysiędze, wyrzekłem się epopei i ażeby nie złamać słowa, unikam od tej pory, nietylko placów, na których strzelają do celu, ale nawet — widoku broni palnej.
W taki sposób przerzuciłem się do liryki. Śmierć, pożary, walka nie istnieją już dla mnie. Natomiast z podwojonym zapałem szukam pięknej natury i czystej miłości.
W tej epoce, los, który uwziął się na to, ażeby moje natchnienia zagłuszyć materjalnemi kłopotami, los, mówię, zesłał na nas całe pasmo udręczeń. Byłem pełnoletni, duch mój rozwinął się, lecz jednocześnie, z odziedziczonego po rodzicach majątku zostało mi ledwie parę tysięcy...
Ludzie, którzy mają zwyczaj odwracać się od niepowodzeń, zerwali z nami stosunki. Dla upozorowania zaś nieprzyzwoitego postępku, zaczęli obsypywać mnie zarzutami. Mówili, że to wstyd, ażeby człowiek w moim wieku nic nie robił. Twierdzili, że strwoniłem majątek na dogadzanie chorobliwym zachciankom, które często popychały mnie do czynów nieprzystojnych. Gniewali się na mój tryb życia, w istocie nieco ekscentryczny i — przepowiadali, że marnie zginę.
Złośliwość ich nie oszczędzała także cioci Femci, na którą składano odpowiedzialność za moje jakoby złe wychowanie. Nawet odsunął się od nas mój drugi opiekun, ten lepszy, wypowiedziawszy mi pierwej długie kazanie.
— Mój Juleczku — mówił — ustatkujże się choć teraz, kiedyś został pełnoletnim i nie masz majątku. Zarzuć niedorzeczną poezją, która zjednała ci opinją dziwaka, nie pozuj na genjusz, wykąp się, każ sobie ostrzyc włosy i — weź się do roboty.
Jeżeli chcesz — dodał — mogę wyrobić ci miejsce u ad-