— Kochana ciociu — odpowiedziałem — proszę o cierpliwość tylko na kwartał!
A potem szepnąłem sam do siebie:
— Gdyby błyskawica miłości oświeciła pomysły, które śpią w mojej duszy, byłbym ocalony...
Nigdy jeszcze kobiety nie wydawały mi się tak podobnemi do aniołów, jak wówczas!
Nadszedł karnawał. Do fatalnego terminu brakowało dwa miesiące. Strapiony, chodziłem po małych pokoikach, zapytując się niekiedy: czy ja naprawdę mam talent i — czy dotychczasowe życie nie było pasmem złudzeń i dziwactw?...
W tych wędrówkach między czterema ścianami, trafiały mi się chwile upadku, podczas których nieledwie — wstydziłem się przeszłości!...
Zdawało mi się, że mój pomysł do poematu „Nerona“ jest zbiorem dziwactw, że podróż zagranicę była niedorzeczną, że wyprawy do pożarów i na pole musztry zasługują na nazwę skandalu, a pierwsza pieśń z „Nerona,“ pod tytułem: „Orgja,“ jest dowodem szkaradnego wyuzdania.
Zwątpienie dręczyło mnie, jak — Prometeusza sęp legendowy.
Jednego dnia listonosz przyniósł list, zaadresowany do mnie. Spojrzałem. Koperta niebieska, z grubego papieru, na niej obraz muszki, wymalowany z łudzącą dokładnością. Pismo kobiece, piękne...
Gdy otworzyłem kopertę, owionął mnie delikatny zapach perfum. Ale jakich? — nie mogłem sobie przypomnieć.
W liście znalazłem tylko kilka wierszy:
- Poeto! — mówiła nieznana korespondentka. — Jeżeli chcesz poznać osobę, która odgadła twoją duszę, bądź w niedzielę na maskaradzie, pod orkiestrą.
- Poeto! — mówiła nieznana korespondentka. — Jeżeli chcesz poznać osobę, która odgadła twoją duszę, bądź w niedzielę na maskaradzie, pod orkiestrą.
Sfinks.