Strona:PL Bolesław Prus - Nowele, opowiadania 03.djvu/083

Ta strona została uwierzytelniona.
SŁAWA.
I.

O ósmej wieczór mieszkanie państwa X. było gotowe na przyjęcie gości. W salonie, w buduarze pani, w pokoju jej siostry, panny Emilji, i w gabinecie pana już zapalono lampy. W jadalni kredencerz z pomocnikiem budowali na stołach kolumnadę z talerzy, a w przedpokoju dwaj służący, we frakach z herbownemi guzikami, przygotowywali marki na odzież, krytykując, dla zabicia czasu, różne ułomności swoich panów.
Dziś miało odbyć się nader ciekawe zebranie, mianowicie raut z magnetyzerem i to niepospolitym. Zwyczajni magnetyzerowie ograniczają się na usypianiu medjów, lub pozbawianiu ich władzy w rozmaitych częściach ciała; ten zaś miał zmusić swoje medjum do... prorokowania.
W kole znajomych państwa X. od tygodnia zajmowano się rautem i szukano kandydatów, którzy zgodziliby się na wyjawienie ich tajemnic przeszłych, teraźniejszych i przyszłych zapomocą sztuki magnetyzerskiej. Jakkolwiek o przepowiedniach magnetycznych mówiono z niedowierzaniem, uważając je za oryginalną rozrywkę, nikt przecie nie życzył sobie, aby mu prorokowano. Ludzie nie mają ochoty zaglądać w przyszłość, ani w licznem towarzystwie słuchać dziejów swojej przeszłości.
W braku kandydata z osób obecnych, postanowiono posłużyć się nieobecnym. Był nim Juljan Z., krewny pani domu. Młodzieniec ten, skończywszy uniwersytet, przed siedmioma