laty wyjechał na dalsze studja do Paryża. Z początku komunikował się z rodziną i przyjeżdżającymi do Francji znajomymi; nagle jednak (a stało się to jeszcze w roku 1880) gdzieś znikł i od tej pory nie odpisywał nawet na listy.
Był to człowiek zdolny, ambitny i zamknięty w sobie. Jego zniknięcie wywołało rozmaite domysły. Przypuszczano, że się zakochał, szeptano, że się zabił; niektórzy posądzali go o należenie do jakiegoś spisku, inni o zwykły występek, za który dostał się do aresztu.
Dopiero w ostatnich czasach nadeszły cokolwiek dokładniejsze wieści. Juljan nie zginął, ani siedział w więzieniu, ale od pięciu lat, zerwawszy stosunki z ludźmi, pracował w jakiemś laboratorjum. Ktoś z dawnych kolegów widział go i ogłosił, że wygląda jak nędzarz i manjak. Dodał też, że Juljan pracuje nad wynalazkiem niedorzeczniejszym od perpetuum mobile, ale — co mianowicie robi, niewiadomo.
Tego to człowieka tajemnice miał dziś odsłonić magnetyzm, częścią dla uspokojenia rodziny, częścią dla zabawienia wiecznie nudzącego się towarzystwa. Rozumie się, że krewni zastrzegli, ażeby magnetyzer nie ogłaszał faktów zbyt skandalicznych, gdyby takowe znalazły się w życiu Juljana.
— O, niech państwo będą spokojni, takich tajemnic niema — odparł dość nieostrożnie magnetyzer, co niektórym dało do myślenia, że ów seans magnetyczny będzie poprostu mistyfikacją.
Sam magnetyzer od niedawna bawił w Warszawie; był on wszędzie gorąco zapraszany, ale — nie cieszył się sympatją. Wygłaszał bowiem zdania bardzo ekscentryczne o tutejszych klasach inteligentnych.
— Jesteście — mówił — zacofani, a co gorsze: pogrążeni w umysłowym letargu. Wielkie ideje cywilizacyjne, jeżeli kiedy były, zamarły w was, zostawiając po sobie skorupy i strzępy. Wy skorupy te podajecie z rąk do rąk i sami nie wierząc w ich wartość, głośno nazywacie skarbami przeszłości. Dokoła was
Strona:PL Bolesław Prus - Nowele, opowiadania 03.djvu/084
Ta strona została uwierzytelniona.