Strona:PL Bolesław Prus - Nowele, opowiadania 03.djvu/114

Ta strona została uwierzytelniona.
V.


Po kawie Gneist wyszedł do specjalnej pracowni, która, zawsze zamknięta, znajdowała się w drugim budynku. Przed odejściem wydobył z szafy niewielki zeszyt i położył go na stole.
— Przejrzyj to — rzekł do Juljana — jeżeli będziesz się nudził.
Juljan został sam. Był znużony i moralnie rozbity, jak człowiek, który stracił wiarę w powszechnie znane pewniki, aby uwierzyć w to, co dotychczas nazywano fałszem. Chciałby przespać czas utrwalania się w jego myśli nowych poglądów; ale przez zakurzone okienko wejrzało do izby słońce i snop blasków padł na czarny stół, gdzie leżał rękopis Gneista.
Idąc machinalnie za tą wskazówką, Juljan wziął do ręki spłowiały ze starości zeszyt i zaczął czytać.
Znalazł tam teorją hydrometalów. Dotychczas — mówił rękopis — z pnia nauki, zwanej chemją ogólną, oddzielił się jeden potężny konar: chemja organiczna. Jest ona właściwie chemją „związków węgla“ i obejmuje wytwory organiczne, jak: cukier, alkohol, substancje wonne, tłuszcze — słowem przedmioty najważniejsze dla ludzkiego życia. Chemicy zaś, bliżej zbadawszy je, wynaleźli mnóstwo związków sztucznych, jakie pierwej nie istniały w naturze.
Obecnie, obok chemji „związków węgla“ z metaloidami, powstaje chemja „związków wodoru“ z metalami. Związków tych w naturze niema, są one wszystkie sztuczne i odpowiadają typowi aljażów. Wszystkie odznaczają się wielką wytrzymałością, sprężystością, przewodnictwem ciepła i elektryczności, a nadewszystko — lekkością, trudną do pojęcia w metalach. W końcu znajdował się wykaz kilkudziesięciu hydrometalów, odkrytych przez Gneista i tylko jemu znanych. Te związki wodoru i glinu, oznaczone nazwami: Alfa, Beta, Gamma