— Nabiorę jej, poszukując związku lżejszego od powietrza.
— Jak chcesz — odparł Gneist, patrząc na swoje blaszki.
Nastąpiło dłuższe milczenie.
— Panie Gneist — rzekł Juljan wzruszonym głosem — zechciej mnie wysłuchać...
Starzec wyprostował się na krześle, pocierając czoło ręką dla skupienia uwagi.
— Metal, lżejszy od powietrza — mówił Juljan — znajduje się między ośmioma tysiącami związków. Czy choć w przybliżeniu nie wiesz pan, gdzie go szukać? Na wykonanie bowiem tylu reakcyj nie wystarczy mi życia.
Gneist pomyślał.
— Nie mam o tem pojęcia — odparł. — W granicach, które ci wskazałem, powstawanie tych związków nie ulega żadnemu prawu, a przynajmniej ja go nie znam.
— Cóż więc mam robić?
— Przechodź każdą reakcją od numeru dwa tysiące do numeru dziesięć tysięcy — odparł starzec.
— A gdyby probować szczęścia i na los wybierać reakcje?...
Gneist bystro spojrzał na niego.
— Wy, Polacy — rzekł — macie dwie kapitalne wady: wstręt do systematyczności i wiarę w los. Ja robiłbym próby kolejno, ale ty — rób, jak chcesz. Może właśnie hazard prędzej aniżeli system doprowadzi cię do celu.
Widząc, że niczego się nie dowie, Juljan zabrał się do odejścia.
— Ostatecznie, panie Gneist, skąd mam zacząć? Czy od numeru dwa tysiące, czy od numeru dziesięć tysięcy, czy gdzieś ze środka?...
— Zacznij, skąd chcesz, bo w tej pracy więcej wart instynkt, aniżeli wiedza. Ja zacząłbym od numeru dwa tysiące i, osobliwie z początku, powtarzałbym każdą próbę.
Juljan pożegnał go zasmucony. Z tem wszystkiem posta-
Strona:PL Bolesław Prus - Nowele, opowiadania 03.djvu/137
Ta strona została uwierzytelniona.