Strona:PL Bolesław Prus - Nowele, opowiadania 03.djvu/147

Ta strona została uwierzytelniona.

Na drugi dzień Koński przyszedł do warsztatu o dziewiątej, ale zato starszy czeladnik ukazał się dopiero w południe.
Niesłychane to spóźnienie wyjaśniło się w sposób bardzo prosty. Czeladnik wczorajszego wieczora poszedł do najznakomitszej cukierni w mieście, nie umywszy się nawet. Chłopcy zrobili mu uwagę, że tu „smoluchom“ herbaty nie dają, za co jeden z nich dostał w ucho, bo — jak mówił czeladnik — on szewc jest dziś lepszy od szlachcica, gdyż na nim świat stoi. Skutkiem tego postępowy czeladnik wyrzucony został za drzwi, a za zrobienie awantury w miejscu publicznem przenocował w „ucząstku.“ Wysłuchawszy tej dziwnej historji czeladnika, Pocięgiel zgromił Anastazego za to, że mu ludzi buntuje. Ale młodego reformatora wzięła w opiekę majstrowa:
— Cóżto — mówiła — czy tobie, stary, było twardo, kiedy on siedział w cyrkule? Dobrze zrobił czeladnik, że dał kopsa cukiernikowi, niech wiedzą, że dziś i szewc ma swój honor! Ja zawsze tak myślałam!... A zresztą źle ci to z panem? Dopiero wczoraj nastał, a już dziś czeladź lepsze papierosy pali, nie taką hołotę jak zawsze... Aż miło wejść do warsztatu!
Majster uznał słuszność tych uwag, a nadto zgodnie z teorją budzenia się i rozwijania wyższych potrzeb, a może i w tym celu, aby wobec podwładnych zachować dostateczną powagę, postanowił palić tylko cygara.
I słowa święcie dotrzymał.


III.

OBUDZIWSZY W KOLEGACH SWOICH POTRZEBY WYŻSZE,
PAN ANASTAZY UMYŚLA POPRAWIĆ SZEWCKĄ RASĘ.


Po trzech dniach wytężonej pracy, w ciągu której zepsuł kopyto, złamał szydło i okaleczył się w rękę, pan Anastazy począł mniej oddziaływać na skóry, a więcej na swoje otoczenie.
Dzięki jego radom majster kupił sobie nowy garnitur, czarny krawat i umyślił wziąć lokal wykwintny i o tyle