— Więc nie umiesz?...
— Owszem, owszem, głównie jednak teoretycznie...
— No, przecież ja w teoretycznych butach chodzić nie mogę, a chciałbym mieć od ciebie na pamiątkę chociaż jedną parę, ale twemi własnemi rękami uszytą... Weźże mi miarę.
Niewiadomo, co w tej chwili było większe: czy genjusz reformatora, czy jego zakłopotanie?
Niby wziął miarę, ale jakoś inaczej aniżeli szewc przeciętny. Gdy zaś pan Dylski co do dobroci i ładności jej wyraził pewne powątpiewanie — odparł, że bierze miarę według własnej teorji, z uwzględnieniem anatomicznej budowy stopy i odcisków. Chciał też prawdopodobnie w buty, przeznaczone dla teścia, wtłoczyć całą swoją ideę o potrzebie zreformowania klasy rzemieślniczej i inne piękne rzeczy. Sceptyk-teść myślał w duchu, że obuwie, zrobione przez przyszłego męża idealnej Łucji, kwalifikować się będzie nietyle do chodzenia, ile raczej na prezent dla Akademji Nauk i Umiejętności, jako wyczerpujący traktat o najnowszych prądach czasu.
Dzięki patriotycznej pomocy Sylberszmita urzeczywistnienie śmiałych planów Anastazego zbliżało się ku końcowi. Znakomity reformator kupił już mnóstwo ksiąg buchalteryjnych, kasę ogniotrwałą i — wszedł w stosunki z wielką liczbą agentów, mających rozsprzedawać wyroby jego fabryki.
Każdy z nich zapewniał o swej gorliwości dla sprawy podniesienia rzemiosł i nie wątpił o wielkich zyskach, szczególniej, gdy je obliczano przy butelce dobrego maślacza — ale — z zaliczkami nie spieszył się... Mimo to Anastazy był pewny, że byle towar odesłał, odwrotną pocztą otrzyma gotówkę lub przekazy. Przynajmniej tak mu zaręczano.
Nareszcie wszystko już było gotowe. W jednym tygodniu miał się połączyć dozgonnym węzłem z uroczą Łucją i otworzyć fabrykę braterską ucztą dla czeladzi. Aby zaś dać przykład solidarności ze swymi współpracownikami, postanowił podejmować ich we własnych salonach. Dylski krzywił się i na
Strona:PL Bolesław Prus - Nowele, opowiadania 03.djvu/155
Ta strona została uwierzytelniona.