Strona:PL Bolesław Prus - Nowele, opowiadania 03.djvu/165

Ta strona została uwierzytelniona.

para butów, wychodząca z jego warsztatu, odznaczała się dobrem wykończeniem i trwałością, a że znajomych miał wielu, ledwie zatem mógł nadążyć obstalunkom.
Od tej chwili począł się istotny rozwój jego przedsiębiorstwa, które teraz dopiero zbadał dokładnie i we wszystkich kierunkach. Ponieważ towar ciągle odpływał, Anastazy więc nie miał kapitału unieruchomionego, nie potrzebował kredytów i nie opłacał zbyt dużych procentów. Drobne lecz nieustanne zasiłki teścia potęgowały wzrost interesu, tak, że w rok niespełna miał już kilkunastu czeladzi w domu, a nawet oddawał robotę na miasto.
Zatopiony w wirze walki o chleb, pohamował też swoje reformatorskie zachcianki. Że jednak z robotnikami wychodził uczciwie, traktował ich po koleżeńsku, choć z większą niż dawniej powagą, chętnym nauki udzielał książek i objaśnień, kochali go więc i prowadzili się wybornie. Anastazy bowiem nie budził w robotnikach „wyższych potrzeb“, lecz zwolna rozwijał i doskonalił to, co w nich oddawna istniało.
Tymczasem wybuchnęła wojna serbsko-turecka, a obrotny fabrykant słowiańskich butów podwoił liczbę robotników i na potęgę szył obuwie, z którem następnie wyjechał gdzieś... Przez parę miesięcy nie było o nim słychać, później jednak korespondencje z placu boju zaczęły robić wzmianki o jakimś Milanie Sylberszmitowiczu, wielkim dostawcy butów dla armji serbskiej. Domyślni odgadywali już, kto może być owym dostawcą, i zazdrościli mu również genjuszu jak karjery, gdy pewnego dnia ukazała się korespondencja tej treści:

„Niezbyt dawno odbył się tutaj sąd wojenny nad pewnym Mustafą Sylberszmit, baszą zwanym inaczej. Hultaj ten dostarczył Serbom dwadzieścia tysięcy par butów, które w ciągu kilku dni rozlazły się i popsuły. Potem znikł i zajął się dostawą butów dla armji tureckiej, a gdy i stamtąd, z powodu licznych nadużyć, musiał uciekać, wpadł w ręce Serbów. Pier-