przykład ten pomysł ochrony… Iluż to cyklistów, ilu nawet konnych przejeżdżało gościńcem, a przecie nikt nie pomyślał, że na tem przedmieściu należałoby otworzyć ochronę!… No, muszę przyznać, że i ludzie oceniają mnie, przynajmniej do pewnego stopnia… Ktokolwiek mówi o mnie, zawsze musi zakończyć:
— Ten Fitulski, to bestja pyszny chłopak!… Kobieciarz — bo kobieciarz, ale co za serce, jaka imaginacja, jakie szlachetne popędy!…
W tej chwili niewidzialna dłoń fantazji uchyliła przede mną zasłonę przyszłych wypadków. Dzięki ojcu mojej małżonki, Heleny, której uratowałem życie, (wtedy, na szosie), założyłem w Warszawie naprzód — niewielki kantor, a następnie „Bank do handlu z dalekim Wschodem,“ którego interesa szły tak świetnie, że po piętnastu latach uczciwej pracy miałem już kilka miljonów rubli majątku!… Tak jest, ja, ten sam Fitulski, któremu obecnie płacą sto osiemdziesiąt rubli na miesiąc, miałem swój własny bank i kilka miljonów rubli…
Moje powodzenie było tak olśniewające, a moje zasługi tak wielkie, że po ogłoszeniu piętnastego sprawozdania założonej przeze mnie instytucji, grono najpoważniejszych obywateli przyszło do mnie z prośbą, ażebym pozwolił uczcić się jubileuszem… Wyznaję, że propozycja zakłopotała mnie. Lecz gdy przewodniczący delegacji oświadczył, że cały naród pragnie złożyć hołd mojej pracy i zasługom, musiałem schylić głowę…
W dniu przeznaczonym na uroczystość, po stosownem nabożeństwie, deputacja obywatelska zawiozła mnie do Szwajcarskiej Doliny. Na ulicach stały gęste tłumy ludu i słychać było szmer:
„— To on!… To ten, co ma swój bank i zarobił dziesięć miljonów rubli… To ten, co podał projekt otworzenia ochrony na przedmieściu, gdzie go łobuzy ochlapały błotem…“
Przy wejściu orkiestra powitała nas marszem z „Aidy“, zaś
Strona:PL Bolesław Prus - Nowele, opowiadania 03.djvu/221
Ta strona została uwierzytelniona.