czem odwrócił do mnie głowę i znowu mrugnął, jak na starego znajomego.
— Walek, nie pyskuj, kiedy cię nie pytają! — krzyknął rejent. A ja pomyślałem, że zrobiłby jeszcze lepiej, gdyby tak — czemś twardem — skrobnął przez łeb zuchwałego poganiacza. Bo i z jakiej racji ten pijaczyna mruga na mnie?… skąd może mnie znać?… gdzie mnie widział?…
— Chłopa tego znam od piętnastu lat — mówił rejent. — Nazywa się Mateusz Dzięgiel…
— Na imię mu Maciek — wtrącił furman.
— Walek! oducz ty się tego pyskowania, kiedy cię nie pytają! — zawołał rejent tak strasznym głosem, że furman mocniej zaciął konie i trząsnął głową ze złości, ale umilkł, tym razem na dłuższy czas.
Cóżto za nieznośna figura!
— Ten Dzięgiel musi być złym człowiekiem — odezwałem się. — Jak można odmawiać pomocy podróżnemu, w dodatku prawie skaleczonemu…
— Chłop źle uczynił, ani słowa — rzekł rejent — ale nie bez powodu. Pan dobrodziej jesteś trochę podobny do niejakiego Rzempolskiego, który także był blondyn, tęgo zbudowany i jeździł na rowerze… No a Dzięgiel wścieka się, ile razy wspomni o kimkolwiek z Rzempolskich.
— Cóż oni mu zrobili takiego? — zapytałem.
Bryczka powoli sunęła po piaszczystej drodze. Rejent uniósł się na siedzeniu, spojrzał przed siebie i za siebie, a nie dostrzegłszy nic podejrzanego, zaczął mówić:
— Nie wiem, czy pan zauważył, że istnieją rodziny będące jakby wcieleniem przymiotów albo wad ludzkich. Ja naprzykład znam jedną rodzinę muzykalną, dwie karciarskie, jedną pobożną, jedną oszczędną i tak dalej. Otóż rodzina państwa Rzempolskich jest wcieleniem historyczności — dodajmy: fałszywej i obłudnej.
U nich wszystko jest historyczne. Dzieci nazywają się:
Strona:PL Bolesław Prus - Nowele, opowiadania 03.djvu/269
Ta strona została uwierzytelniona.