Szperlinga, a zato kum Dzięgla i jego brat cioteczny — poszli do kryminału.
Po tych wypadkach Dzięgiel wyglądał jak odurzony. Nietyle chodziło mu o brata i kuma podejrzanych o podpalenie, ile o to, że państwo Rzempolscy, aby oszczędzić sobie pięćdziesiąt kopiejek, dali zarobek Żydowi, nie jemu.
— Ja przecie wiem — mówił chłop — że Żyd jest człowiek i także jeść potrzebuje; i nie o to mi idzie, że wziął siedem i pół rubla… Ale nie mieści mi się w głowie, że tak zrobili ze mną państwo Rzempolscy… Przecie oni mnie nazywali bratem, przecie mówili, że Dzięglowie i Rzempolscy to jedno, przecie tłomaczyli bez cały kwartał, że jak się nie będziemy trzymać kupy, to zostaniemy żydowskimi i niemieckimi parobkami… No i widzicie, jak się trzymali kupy!
Tymczasem Dzięgla czekała większa niespodzianka. Pewnego dnia w aptece powiedziano mu, że pani Rzempolska i pan Rzempolski i panienki, które przebierały się za starolechickie dziewoje, że wszyscy oni, ile razy było im potrzeba, kupowali u Żydów, nietylko tkaniny, igły i nici, ale nawet cukier, herbatę i pieczywo, pomimo że w Kulfonowie była chrześcijańska piekarnia i sklep kolonjalny.
I jeszcze nie koniec: w tym samym bowiem czasie Dzięgiel dowiedział się, że młody pan Rzempolski niejednokrotnie jeździł rowerem do kolonistów i nietylko kupował u nich masło, ale mówił im, że Niemcy są czystsi od naszych chłopów, co zresztą jest prawda.
— Więc to tak u państwa — skarżył się rozgoryczony Dzięgiel — że szlachcic może brać od Niemców masło i jeszcze wydziwiać na chłopów, ale chłopu nie wolno od kolonistów nawet siana kupić dla bydlątek? Państwo mówią, że Żydy są chytre, ale ja powiem, że niejeden pan to i Żyda przeskoczył.
A chwilę pokiwawszy głową i podumawszy, dodał:
Strona:PL Bolesław Prus - Nowele, opowiadania 03.djvu/272
Ta strona została uwierzytelniona.