i dogmaty!... Ależ to bardzo przypomina katolicyzm z jakimiś mądrymi i zacnymi kapłanami.
Uczeń Comte’a. W każdym razie będzie dużo podobieństw do katolicyzmu.
Prezes. No, więc lepiej odrazu do niego wróćmy. (Dzwoni i woła) Szanowni koledzy! od dziś za tydzień będziemy zastanawiali się, czy potrzebna jest religja wogóle... a od dziś za dwa tygodnie roztrząśniemy, czy nie możnaby, tytułem próby, przywrócić katolicyzmu...
(Od ulicy słychać dźwięk dzwonów i śpiew uroczysty.)
Prezes (do woźnych). Co to za krzyki?
Woźny. To idzie procesja katolicka.
Prezes. Jakto? Przecie katolicyzm zniesiony dekretem z dnia... za numerem...
A dużo ich tam za procesją?
Woźny. Może sto, a może i dwieście tysięcy narodu.
Prezes (targając włosy.) I to wszystko robi się bez uchwały, nawet bez dyskusji w izbie municypalnej!
Strona:PL Bolesław Prus - Nowele, opowiadania 04.djvu/105
Ta strona została uwierzytelniona.