Wybieram się w daleką drogę i na tych kartkach piszę sobie paszport do kraju ludzkiej pamięci.
Oto mój rysopis.
Lat — około pięćdziesięciu, twarz — żółta i zapadnięta, włosy — siwiejące. Stan — wolny, zajęcie — nauczyciel prywatny, przyrodnik.
Gdzie się wybiera?...
Tam — gdzie odchodzą światła wygasłych ognisk, dźwięki prześpiewanej pieśni i spełnione czyny. Idę do Tego, który na widowisko życia przysłał mnie pomimo mej woli i odwołuje wbrew instynktom.
Trzymając nogę na stopniach tajemniczego wozu, oglądam się za siebie, jak podróżny po ukochanej okolicy, nim dadzą sygnał odjazdu. Ten punkcik, który tam het! iskrzy się tak, że od blasku, oczy zachodzą łzami, to epoka dzieciństwa. Droga, nad którą miejscami świeci słońce, miejscami kłębi się smutek, to — moje życie. Odnogi, co tu i owdzie wybiegają z głównego gościńca i toną w pomroce, to — ścieżki, któremi mogłem iść na prawo albo na lewo i — nie poszedłem. Tam — miłość krzyżuje się z obowiązkiem; tu — droga do majątku i stanowiska — z przyszłością mego rodzeństwa. Tam sumienie spycha mnie ze ścieżki dobrobytu. Dalej — rozstajne drogi, gdzie należało wybierać między przywiązaniem do siostry i — jej szczęściem; tu znowu miłość, która tak gdzieś znikła, że ledwie znalazłem po niej ranę w sercu.
Strona:PL Bolesław Prus - Nowele, opowiadania 04.djvu/141
Ta strona została uwierzytelniona.
NIC NIE GINIE!
I.