Strona:PL Bolesław Prus - Nowele, opowiadania 05.djvu/038

Ta strona została uwierzytelniona.

celu, aby stali się oparciem i pomocą dla niemocnych i maluczkich. Ich rzeczywista wielkość polega na użytku, jaki czynią ze swej potęgi dla cierpiących. Oni są tylko rozdawcami boskiej opatrzności i dobroci, tracą zaś tytuły i prawa z chwilą, gdy chcą z nich ciągnąć osobiste korzyści. Współczucie dla maluczkich jest pierwszym obowiązkiem wielkich, zaś współczucie znaczy: protekcję, hojność i... i... uprzejmość... Powtarzam: uprzejmość. Tak, panie królu, pycha jest smutnym środkiem ratunku dla ciemnoty i plebejuszostwa. Pycha jest zrozumiałą tylko u tych, którzy, urodziwszy się w błocie, gwałtem pchają się między potężnych. A im niżej stoją moralnie, tem silniej pogardzają własnem miejscem.“
Cóż? — zakończył kleryk. — Prawda, że zdrowo powiedziane! A przecież Massillon jeszcze nie był największym mówcą.
— Ach, jaką pan ma pamięć! — zawołała Krystyna, czując, że młody Turzyński wścieka się pod spojrzeniami towarzyszów, których większość udawała, że nic nie rozumie. Tylko Byvataky uśmiechał się nieznacznie.
— Piękne kazanie — rzekł Permski — ale nieskuteczne. Bez względu na Massillona, wybuchła rewolucja francuska. Znaczy, że wielcy nie poprawili się...
— Możeby teraz panie zabrały głos? — zapytał Łoski.
— O nie!... jeszcze nie!... pierwej panowie! — zawołały panienki.
— Ale gdyby tak panna Krystyna?...
— Cóż ja powiem?... Jakie ja mogę mieć zamiary?... Byłabym szczęśliwa, gdyby wszyscy członkowie naszego narodu kochali się i pomagali sobie wzajemnie, ażeby byli solidarni, ponieważ jedność tworzy siłę, której my dziś nie posiadamy.
— A sama czem pani chce być?
— Chciałabym mieć tyle środków, ażebym mogła lud uczyć darmo. Uczyć solidarności.
— A czytania, pisania, rachunków to już nie? — zapytał kleryk.