Strona:PL Bolesław Prus - Nowele, opowiadania 05.djvu/046

Ta strona została uwierzytelniona.

kieś grzechy?... W takim razie zalecałbym jej rachunek sumienia i żal, pokutę i modlitwę. A gdy spełni się czas Bożych wyroków, przed niewolnicą same drzwi się odemkną, jak to bywało niejednokrotnie z pokutującymi, którzy odzyskali łaskę.
— Zdaje mi się, że ksiądz Podolak ma słuszność — cicho odezwała się panna Zofja.
— Na tem ja się nie znam! — mruknął Permski. — Ale wiem, że tysiące i miljony uczciwych cierpią bez winy, a wielu niegadiajom dzieje się dobrze. Mądry, kto armatę umie zastąpić kropidłem, jeżeli wogóle praktykowały się kiedy takie podstawienia; ale ja tego nie potrafię.
— A my ciągle na pana czekamy, panie profesorze! — odezwała się proszącym tonem panna Zofja.
Łoski podniósł brwi i ręce, jakby na znak desperacji.
— Gdybym miał tę wiarę — rzekł — która przenosi góry, modliłbym się, ażeby Bóg oswobodził niewolnicę. Gdybym był mówcą, jakim chce być brat Podolak, poszedłbym do smoka i tłomaczył mu, że źle robi, więżąc i dokuczając istotom niewinnym...
— Onby nie usłuchał! — wtrącił Permski.
— To też, gdybym był naprzykład potężnym królem, powiedziałbym moim jenerałom: trudna rada, zwalczcie smoka, jeżeli dobrowolnie nie odda księżniczki. Ale ponieważ jestem tylko biednym nauczycielem, więc co najwyżej mógłbym zaproponować smokowi, ażeby uwolnił osobę mi ukochaną i mnie, zamiast niej, wziął do więzienia, a nawet zabił... Bo i co mi po życiu, gdybym był pewny, że naprzykład moja matka codzień ulega torturom?
— Pan jeszcze nie jest tego pewny?... — odezwał się półgłosem Permski.
— Jak Boga kocham, słyszę tu nadzwyczajne rzeczy! — wykrzyknął Trawiński. Twarz mu pałała, oczy zaiskrzyły się.
Łoski pokiwał głową, smutnie patrząc na Józefa.