Strona:PL Bolesław Prus - Nowele, opowiadania 05.djvu/059

Ta strona została uwierzytelniona.

Pytanie bardzo zadziwiło Stasia, a Kazio rozpłakał się, pomimo że był właścicielem fuzyjki i nieźle strzelał.
Przy herbacie pan Wodnicki dużo opowiadał o zbliżających się żniwach, zwożeniu siana, podorywkach, nawozach, pani o rojeniu się pszczół, podbieraniu miodu i o tem, że świnie i drób należy pilnować, ażeby nie uległy chorobom. Gdy zaś panna Wanda wyprowadziła Jadziulkę, a obaj chłopcy rozpłynęli się jak mgła poranna, pan Wodnicki nagle odezwał się błagalnym głosem:
— Mój Józiu, poco ty chłopaków tak strasznie męczysz lekcjami? Przecie oni cały rok mieli za swoje!
— Naturalnie, Józiu, musisz pozwolić dzieciom, ażeby trochę odpoczęły — dodała ciotka.
Wówczas Józef odpowiedział, że naprzód chłopcom w szkole wyznaczono rozmaite zajęcia na czas wakacyjny, a następnie, że obaj nie są zbyt świetnie przygotowani do klasy czwartej, więc muszą trochę pracować, bo inaczej w roku przyszłym nie dostaną promocji.
— Ale i ty się męczysz niepotrzebnie! — zawołał wuj.
— Przepraszam, ale ja nie chcę brać pieniędzy tylko za to, że jestem na wakacjach u wujostwa.
Państwo Wodniccy spojrzeli po sobie. Zaś późnym wieczorem, zawoławszy obu chłopców do pokoju matki, ojciec stanowczo oświadczył im, że muszą słuchać nauczyciela a zarazem starszego brata. Jakoż od tej pory Staś i Kazio nie znikali podczas lekcji i stopniowo wciągnęli się do zajęć, które zresztą nie były uciążliwe.
Ponieważ Józef ciągle doznawał wyrzutów sumienia, że za mało robi, więc uprosił pannę Wandę, ażeby mu pozwoliła uczyć Jadziulkę początków arytmetyki. Dziewczynka była zachwycona lekcjami i nauczycielem, i okazywała daleko więcej ochoty a nawet zdolności do rachunków, aniżeli jej bracia.
Pomimo nadprogramowego zajęcia Józef miał wiele czasu. To też po lekcjach uciekał do swego pokoju na górkę i przy-