Strona:PL Bolesław Prus - Nowele, opowiadania 05.djvu/144

Ta strona została uwierzytelniona.

kacyka Patagończyków lub Papuasów ze skromnym dobrobytem europejskiego chłopa czy robotnika, musimy przyznać, że położenie materjalne ludów ucywilizowanych bardzo się poprawiło.
Mówię: dobrobyt, z dodatkiem: skromny, ponieważ bogactwo we wszystkich krajach jest udziałem tylko bardzo niewielkiej liczby osób i to odznaczających się jakiemiś wyższemi uzdolnieniami. Bogatym jest znakomity lekarz, inżynier, sprytny spekulant, genjalny pisarz, nie mówię u nas, lecz we Francji lub Anglji.
— Tak! tak! panowie... Bogactwo może być udziałem tylko garstki — dorzuciła pani Dorohuska.
— To też, gdyby skonfiskowano majątki dzisiejszych posiadaczy — ciągnął Turzyński — ogólny dobrobyt ludu nie zwiększyłby się. Tylko na miejscu dawnych bogaczy zjawiliby się nowi, mniej wytworni, mniej bezinteresowni, mniej litościwi. Masy zostałyby przy miernym dobrobycie, liczba nędzarzy nie zmniejszyłaby się, ale temperatura cywilizacyjna spadłaby o kilka stopni.
Ja, panie Permski, nie twierdzę, że jesteśmy doskonałymi. Ja tylko wierzę, iż ci, którzy chcą nas zepchnąć i zająć nasze stanowiska, mogą być znacznie gorsi, aniżeli my.
— W każdym razie my tych zmian nie doczekamy — rzekła pani Dorohuska, podnosząc się od stołu. Skłoniła się obecnym i wyszła tak szybko, że Podolak nie miał czasu odmówić modlitwy. Za nią podążył Turzyński.
Gdy Łoski z Józefem opuścili salę jadalną, ażeby przejść się po parku, spotkali u głównego wejścia dwu Żydów, starego i młodego. Stary był w jedwabnym chałacie, młody w długim surducie z cienkiego kortu. W tej chwili młody spoglądał na zegarek w dwu złotych kopertach, a stary gładził siwą brodę piękną, białą ręką, na której jaśniał pierścień z dużym brylantem. Obaj mieli miny ludzi, którzy taksują pałac.