woły, owce, konie. W każdym zaś wypadku, czy zjadano zwyciężonego, czy obracano w niewolnika, w każdym razie zabierano mu wszystko, co należało do niego i miało wartość. Zabierano przy okazji i od jego sąsiadów, ale ktoby na takie głupstwa zważał!
— Nie rozumiem — wtrącił Łoski.
— Zaraz pan zrozumie — ciągnął Permski. — Więc powtarzam: w pierwotnych stosunkach ludzkich zwycięski sąsiad zjadał zwyciężonych sąsiadów, robił ich niewolnikami, a w każdym razie ograbiał ich do ostatniej skorupki, do ostatniego kawałka skóry, nie mówiąc o zbożu i bydle. Wszystko to zaś nazywało się: „zrobić dobry interes po sąsiedzku.“
A teraz pan łatwo zrozumie, co to jest polityka nie książkowa, ale praktyczna. Jest to szereg operacyj umysłowych i pięściowych, szereg oszustw i rozbojów, mających na celu zwyciężyć już nie pojedynczego sąsiada, ale cały sąsiedzki naród. Gdy się go zaś zwycięży, wówczas naprzód — ograbia się go na wszelki sposób, potem — robi się z niego niewolnika, a nareszcie — zjada go się, niby wieprzowinę, albo wołowinę. I ta jest tylko różnica między zwyciężonym narodem a zwyciężonym kiedy to człowiekiem, że człowieka zjadało się dopiero po jego śmierci, bo nawet religja zabraniała jeść żywe stworzenie, ale naród zjada się za życia, po kawałku, krając go z różnych stron i przypiekając na rozmaite sposoby. I to się nazywa dobrą polityką zagraniczną. Niedawny jej przykład widzielim w czasie wojny prusko-francuskiej i po wojnie. Oderżnęło się żywej Francji kawał żywego jej mięsa, a teraz ubija się to mięso, zapieka i gryzie potrochu. Pan Łoski krzywi się, a?...
— Plastycznie wykłada pan swój pogląd na politykę — odparł Łoski.
Podolak na znak potwierdzenia skinął głową. Józef słuchał.
— Więc teraz panu Łoskiemu plastycznie powiem, co to
Strona:PL Bolesław Prus - Nowele, opowiadania 05.djvu/191
Ta strona została uwierzytelniona.