pójdź w służbę do pani Dorohuskiej, ażeby uratować duszę Pauliny, narażonej na wielkie niebezpieczeństwa.“
Przecie to rozumiesz — dodał rozgorączkowany — że są ludzie, dla zbawienia których narazilibyśmy się nawet... na czyściec, czyli na tysiące, może... na setki tysięcy lat mąk piekielnych.
Czując, że w jakiś sposób należy zakończyć tę dziwną rozmowę, Łoski podniósł się z ławki i rzekł, tonem niezwykle u niego stanowczym:
— Chcesz rady?... dam ci radę, jak człowiek uczciwy i, według ciebie, zrównoważony. Czy masz zostać w seminarjum, czy z niego wyjść?... o to zapytaj rozumnego spowiednika, może dwu, może — nawet kilku. Oni będą wiedzieli, czy jesteś tylko kuszonym przez złe duchy, czy może wcale niezdolnym do stanu kapłańskiego. Ja zaś, jako człowiek, trochę znający świat, życzę ci, ażebyś — nie podejmował się żadnych obowiązków u pani Dorohuskiej i... nie poświęcał się dla żadnej artystki... in spe... Na takiej drodze można zajść bardzo daleko... Zamiar kształcenia panny Pauliny, której przecie nieboszczyk Turzyński także zapisał jakiś fundusik, zamiar kształcenia panny Pauliny na twój koszt, za cenę sprzedania się pani Dorohuskiej, wybacz, ale to już wygląda na bardzo ordynaryjną pokusę. Notabene prowadzoną przez djabła nietylko złośliwego, lecz i głupiego...
— Gniewasz się, bracie, potępiasz? — szepnął kleryk.
Łoski objął go rękoma, mocno uścisnął i kilkakrotnie ucałował.
— Bóg mi świadek — mówił — że nie gniewam się, ani cię potępiam. Ale uważam, że w obecnym nastroju, twój doradca nie może się rozczulać, tylko musi wręcz powiedzieć, po męsku: przyjacielu... bracie... nie rób głupstw, bo, zanim zgubisz duszę, ośmieszysz się za życia!
Na wzmiankę o ośmieszeniu Podolak otrząsnął się i jakby oprzytomniał.
Strona:PL Bolesław Prus - Nowele, opowiadania 05.djvu/221
Ta strona została uwierzytelniona.