Strona:PL Bolesław Prus - Opowiadania wieczorne.djvu/033

Ta strona została uwierzytelniona.

— Są to wprawdzie sekreta familijne, no! aleć któż może o nich wiedzieć, jeżeli nie doświadczony przyjaciel?
To powiedziawszy, otworzył list i czytał:
„Sercu Mojemu i Duszy Mojej Najdroższa żono Kosztancyjo!!!
„Renka Boska dobywszy mnie z tych tarapatóf, muszę do Ameryki robić zmyki, bo jak mnie drugi raz wsadzom w dziurkę, to już będzie forbai!!! Z takiej przyczyny potrzebóje pieniędzy, choćby z dziesieć rubli, jeżeli nie chcesz, ażebym na suchej gałęzi przed twojem oknem, na twoich się własnych troczkach nie powiessił!!!
„Rub co chcesz, czy tam mytlai głowę staremu, czy co sprzedaj, choćby ukradnij, belem tego co i owszem miał w te pendy, bo mnie już Holera bieże, taka mi jest bida!!!
„Całuję cie w pysio miljon razy i groszy 15!!! Helka niech się dobrze sprawuje, żeby Boże bruń Ojcu swojemu wstydu nie zrobiła!!!
„Kochający was Jędruś, ojciec i mąż, co mu w pułapce było ciasno!!!
„Jak mi nie dasz zara, to przyjde do tego starego bonifrata i powiem mu tak: abo daj, abo ci z garła wyciągnę, bo pszecie ja twuj zienć i mąż twoi curki, więc i tam dali!!!“
Skończywszy czytanie, pan Wawrzyniec mruknął:
— Chłopak zdatny, ani słowa! Wypisać się umie, no, ale i cóż z tego?...
I podniósł swoje szafirowe okulary na twarz siedzącej bez ruchu Konstancji, lecz nie mogąc się doczekać odpowiedzi, dodał:
— Można zrobić i tak: nie dawać nic, czekać, aż sam przyjdzie, a tymczasem zawiadomić policją...
Kobieta drgnęła.
— Handel! handel! handel! — odezwał się nosowy głos nu ulicy. — Sprzedaję, kupuję, wymieniam!...
— Trzeba zawołać handlarza — rzekła, powstając z ławy.