rzystwa odgadli, że studjum ukształconego Zenona nieprędko się skończy, zrobił się przeto ruch w sali.
Jedni ucierali nosy, inni wstawali, aby choć na chwilę wyprostować nogi, inni zajmowali miejsca w sposób najwygodniejszy. Amator muzyki usiadł na szezlongu, sędzia wcisnął się między kwiaty przy oknie, prezes zaś i wiceprezes zajęli kanapę przy stole głównym. Ślepy traf czy też rozumny porządek rzeczy sprawił, że pan Zenon umieścił się vis-à-vis przybitego do ściany pantofelka, co poniekąd mogło stanowić złą wróżbę. Szczęściem, pan Klemens usiadł pod gipsowem popiersiem Seneki, a pan Damazy ujrzał nad swoją głową podobnyż wizerunek Solona!
Symbol wzniosły, który rejentowi dał wiele do myślenia...
— „Memorjał o pauperyzmie“ — zaczął Zenon.
— Proponuję, aby zmienić tytuł na „Pamiętnik o ubóstwie...“ — wtrącił pan Piotr.
— Możeby lepiej „Memorjał o ubóstwie?...“ — dorzucił Damazy.
— Albo krótko: „O ubóstwie...“ — podszepnął ktoś inny.
— Nie wypada! — rzekł rejent. — Tytuł „O ubóstwie“ zanadto przypomina wypracowania szkolne, których zapewne szanowny pan Zenon oddawna już nie pisuje...
Uszczypliwe te słowa żywo przypomniały Zenonowi porażkę, jakiej przed tygodniem doznał od rejenta w sprawie wywodów statystycznych, lecz myśliciel umiał milczeć. To zjednało mu sympatją kilku osób, którym szorstki rejent przy innej okazji także zarzucał niedość gruntowną znajomość elementarnych zasad logiki.
— Zwracam uwagę panów, że mój „Memorjał o pauperyzmie“ czyli, jak żąda szanowny pan Piotr: „Pamiętnik o ubóstwie“, zupełnie został przerobiony — ostrzegł Zenon.
— W takim razie nowi koledzy nasi mogą mieć do pana pretensją i zażądać odczytania obu pamiętników — zauważył znowu pan Piotr.
Strona:PL Bolesław Prus - Opowiadania wieczorne.djvu/088
Ta strona została uwierzytelniona.