lja na niedzielę dwunastą po Świątkach, zapisana u świętego Łukasza w rozdziale dziesiątym, O zranionym i Samarytaninie: „A przystąpiwszy, zawiązał rany jego, nalawszy oliwy i wina; a włożywszy go na bydlę swoje, wprowadził do gospody i miał pieczę o nim“.
Dzięki temu wspomnieniu, bryczka potoczyła się naprzód, jednak bardzo powoli i ostrożnie, aż do kobiety. Potem stanęła, i siedzący w niej Samarytanin, pochyliwszy się, szturchnął zlekka kowalową biczyskiem.
— Hej! hej!... — krzyknął. — In nomine Patris et...
Szarakowa zerwała się na równe nogi, i patrząc błędnemi oczyma w ogoloną twarz podróżnego, szepnęła:
— Pan organista?...
— A ja!... — odparł — ale co się stało?...
— Staś mi zginął!... O dla Boga!... — jęknęła i oparła się na krawędzi bryczki.
— Cóż to?... cygany go porwały?... Panie święty!...
Szarakowa opowiedziała w kilku słowach wypadek.
— Eh! kpij pani z tego!... — zawołał organista. — To wyraźnie jakiś szlachcic jechał... Panie święty!... no a tacy nie kradną dzieci. Siadaj pani do bryczki!... Et cum spiritu Tuo.
— Poco?...
— Jakto poco? Panie święty!... Będziemy szukać chłopca i amen!...
— Może on już?...
— Co może on już? Myślisz pani, że nie żyje?... A kogóż jabym uczył?... Jeżeli ja go mam uczyć, gdy będzie miał — Panie święty — lat sześć, to jużci chłopak nie umrze w drugim roku... In saecula saeculorum...
Dowodzenie organisty, a nadewszystko jego łacina, były tak niepokonane, że kowalowa, milcząc, siadła na bryczkę i pokornie umieściła się na koziołku, twarzą do organisty. Ale wierny, choć popędliwy, sługa kościoła nie pozwolił na to.
Strona:PL Bolesław Prus - Pierwsze opowiadania.djvu/041
Ta strona została uwierzytelniona.