liłeś lekarza, a to jest druga fala. Śmierć Gosławskiego — to trzecia. Nieporządki w fabryce i opisy w gazetach — czwarta. Wypędzanie robotników, procesy — to piąta fala... A jaka będzie szósta i dziesiąta?...
— Nic mnie to nie obchodzi! — rzekł Adler. — Niech sobie twoje fale idą w świat i trapią głupich, mnie nic do tego...
Pastor rzucił korek przy brzegu sadzawki i znowu wskazał go tkaczowi.
— Patrz, Gotliebie! Niekiedy dziesiąta fala odbija się od brzegu i wraca... tam, skąd wyszła.
Starego fabrykanta zastanowiło to porównanie, bardzo zresztą jasne. Przez chwilę można było myśleć, że się waha, że zbudziła się w nim jakaś nieokreślona obawa.
Ale trwało to tylko chwilę. Adler miał umysł zbyt realny i zbyt słabą wyobraźnią, ażeby mógł bawić się w przeczuwanie odległych wypadków. Osądził więc, że pastor bredzi po kaznodziejsku, i odparł, śmiejąc się, grubym głosem:
— Ho! ho! mój Marcinie, to też ja postarałem się, ażeby twoja fala nie wróciła do mnie.
— Kto wie?...
— Ani doktór nie wróci, ani podżegacze do bezrobocia, ani pieniądze za kary, ani... ani nawet Gosławski!...
— Nieszczęście może wrócić...
— Ho! ho!... nie wróci, nie!... A jeżeli wróci, rozbije się o moją pięść, o fabrykę, o towarzystwo asekuracyj, o policją, a nareszcie — o mój majątek...
Późno w nocy rozeszli się przyjaciele.
— Jaki to warjat z tego Marcina! — myślał fabrykant. — On mnie chce nastraszyć!...
A pastor, jadąc swoim wózkiem do domu, patrzył w niebo i z trwogą zapytywał:
— Jaka tu fala powróci?...
Porównanie to przyszło mu na myśl znienacka, i Böhme
Strona:PL Bolesław Prus - Pierwsze opowiadania.djvu/140
Ta strona została uwierzytelniona.