sędziego i, nie wiedząc o tem, co się stało, szepnął do towarzysza:
— Zapoznaj mnie z nim!... Podobno dobrze pije?
— Cudownie! — odparł towarzysz i, nie zwłócząc, poskoczył do Zapory.
— Cóż to za szczęśliwy traf! — rzekł. — Adler w tej knajpie wyprawia dziś miastu ucztę, sędzia zatem wpadłeś w sidła, z których go nie wypuścimy. Ale panowie jeszcze nie znają się...
W sali zrobiła się cisza. Wszyscy patrzyli.
— Pan Adler!... Pan Zapora!
— Dawno już pragnąłem poznać sędziego — rzekł Ferdynand i wyciągnął rękę.
— Miło mi! — odparł Zapora i swoją rękę cofnął.
Niektórzy z obecnych poczęli sznurować usta. Ferdynand pobladł; przez chwilę stał zmieszany, ale odzyskał przytomność i nagle zmienił grę.
— Pragnąłem poznać sędziego — mówił dalej — ażeby podziękować mu za... korespondencją o moim ojcu do pism...
Zapora utopił w nim surowe spojrzenie.
— O pańskim ojcu — rzekł spokojnie — pisałem jedną tylko korespondencją, mianowicie: do wójta gminy, ażeby go wezwał na sprawę.
Adler zakipiał z gniewu.
— Ach! Więc w takim razie pisywałeś pan tylko o mnie do pism humorystycznych?
Zapora ani na chwilę nie stracił zimnej krwi. Ścisnął w ręku laskę i odparł:
— Mylisz się pan. Korespondencje do pism humorystycznych zostawiam młodym ludziom bez zajęcia, którzy chcą zostać sławnymi w jakikolwiek sposób.
Adler już nie panował nad sobą.
— Pan mnie obrażasz! — krzyknął.
Strona:PL Bolesław Prus - Pierwsze opowiadania.djvu/145
Ta strona została uwierzytelniona.