Strona:PL Bolesław Prus - Pierwsze opowiadania.djvu/244

Ta strona została uwierzytelniona.

stara kucharka i wsuwając mu w kieszeń kilka dziesiątek, szepnęła:
— Bywaj zdrów, moje dziecko!... Może się ludzie lepiej na tobie poznają.
Jaś, który nigdy nie rozmawiał z tą kobietą, spojrzał na nią zdziwiony.
— Tak! tak! — mówiła dalej. — Dobre z ciebie dziecko i zdatne, tylko zwyczajnie sierota!...
Jaś rozpłakał się i pocałował ją w rękę. Z ust tej kobiety pierwszy raz dopiero usłyszał serdeczne słowo w domu grzecznych, moralnych i miłosiernych marjonetek.


VIII. NOWY PRZYJACIEL.

Pan Kalasanty Durski, majster krawieckiego kunsztu, mieszkał w okolicach Starego Miasta, gdzie w pewnej kamienicy na dole posiadał sklep z żoną, a na drugiem piętrze warsztat z odpowiednią liczbą chłopców i czeladników. Był to człek starej daty; nosił na grzbiecie surdut z długim stanem, a pod czerwonym nosem wąsy, które skutkiem podgolenia przypominały wycior do cybuchów. Grywał przytem niekiedy na basetli i miłował swoją rodzinę, tudzież krajowe trunki.
Z takim opiekunem szedł Jaś na nowe mieszkanie, a choć droga była niewielka, zjadła im jednak dużo czasu. Na każdej ulicy pan Durski zostawiał Jasia na flizach, a sam „wstępował za interesem.“ Chłopiec dostrzegł, że interesa te zawsze przypadały w cukierni lub bawarji i że musiały iść dobrze, ponieważ pan Kalasanty stawał się coraz rzeźwiejszym.
Nareszcie opiekun i wychowaniec dosięgli „magazynu ubiorów męskich,“ w którym znaleźli chudego i zaspanego chłopca, imieniem Jędruś, i bardzo otyłą damę — samą panią Durską. Wobec damy tej Jaś złożył ukłon, a pan Kalasanty, stanąwszy na rozkraczonych nogach, zawołał: