Strona:PL Bolesław Prus - Placówka.djvu/128

Ta strona została uwierzytelniona.
VII.

W tydzień po kostjumowym balu dziedzic z żoną opuścili wieś, przenosząc się do Warszawy. Miejsce ich zajął pełnomocnik Hirszgolda, piegowaty Żydek, który zamieszkał w małym pokoiku w oficynie, żelazną sztabą zamykał drzwi na noc i sypiał z dwoma rewolwerami pod poduszką, a po całych dniach przeglądał albo pisał rachunki.
Ze dworu część mebli wywieziono za państwem, resztę Hirszgold kazał sprzedać. Jeden z okolicznej szlachty nabył sprzęty z salonu, drugi z pokoju jadalnego, trzeci z sypialni. Bibljotekę kupili Żydkowie na funty, proboszcz zaopatrzył się w amerykańskie organy, ogrodowe kanapy i krzesła przeszły na własność Grzyba, a Orzechowskiemu dostał się, za trzy ruble, wielki sztych Ledy z łabędziem, do której nabywca modlił się z rodziną. Posadzki wyjechały aż do gubernji, aby tam przyozdobić lokal sądu okręgowego, zaś adamaszkowe obicia ze ścian kupili krawcy i przerobili je na gorsety dla wiejskich dziewuch.
Kiedy w parę tygodni po wyjeździe państwa, Ślimak zajrzał do dworu, struchlał na widok zniszczenia. W oknach nie było szyb, przy drzwiach, naoścież otwartych, ani jednej klamki, ściany obdarte, podłogi wyrwane. Salon podobny był do gnojowiska, w buduarze pani arendarka Joselowa postawiła kilka kojców z drobiem, a w kancelarji pana mieszkało paru Żydków, i leżały ogromne stosy pił, toporów i łopat. Służba folwarczna, która według umowy miała tu miejsce do św. Jana, wałęsała się z kąta w kąt, próżnując.