właściwszy kierunek akcji i wybranemu przez siebie adwokatowi udzielał pożytecznych objaśnień.
Sprawa obecna była zawikłana. Pan Tomasz im więcej wczytywał się w papiery, tem bardziej zapalał się. W emerycie ocknął się adwokat. Nie wychodził już z mieszkania, nie sprawdzał, czy starto kurz w salonach, tylko, zamknięty w swoim gabinecie, czytał dokumenta i notował.
Wieczorem stary lokaj mecenasa przyszedł z codziennym raportem. Doniósł, że pani doktorowa wyjechała z dziećmi na letnie mieszkanie, że zepsuł się wodociąg, że odźwierny, Kazimierz, zrobił awanturę ze stójkowym i poszedł na tydzień — do kozy. Zapytał wkońcu: czy pan mecenas nie zechce widzieć się z nowo przyjętym stróżem?...
Ale mecenas, pochylony nad papierami, palił cygaro, puszczał kółka dymu, a na wiernego sługę nawet nie spojrzał.
Na drugi dzień pan Tomasz jeszcze siedział nad aktami; około drugiej zjadł obiad i znowu siedział. Jego rumiana twarz i szpakowate faworyty, na szafirowem tle pokojowego obicia, przypominały „studja z natury“. Matka ociemniałej dziewczynki i jej wspólniczka, robiąca pończochy na maszynie, podziwiały mecenasa i mówiły, że wygląda na czerstwego wdowca, który ma zwyczaj od rana do wieczora drzemać nad biurkiem.
Tymczasem mecenas, choć przymykał oczy, nie drzemał wcale, tylko rozmyślał nad sprawą.
Obywatel X. w roku 1872 zapisał swemu siostrzeńcowi folwark, a w roku 1875 — synowcowi kamienicę. Synowiec twierdził, że obywatel X. był warjatem w roku 1872, a siostrzeniec dowodził, że X. oszalał dopiero w roku 1875. Zaś mąż rodzonej siostry nieboszczyka składał nieulegające wątpliwości świadectwa, że X. i w roku 1872 i w 1875 działał jak obłąkany, a cały swój majątek jeszcze w roku 1869, czyli w epoce zupełnej świadomości, zapisał siostrze.
Pana Tomasza proszono o zbadanie, kiedy naprawdę X.
Strona:PL Bolesław Prus - Szkice i obrazki 01.djvu/040
Ta strona została uwierzytelniona.