Strona:PL Bolesław Prus - Szkice i obrazki 01.djvu/089

Ta strona została uwierzytelniona.

napuszonych wróbli i skraj nieba. Władysław podniósł oczy na niebo i pomyślał, że dziś jest połowa marca, i że nie prędzej jak w maju dostanie miejsce rysownika w fabryce, z pensją trzydziestu rubli na miesiąc, za dziesięć godzin pracy!...
Odrzucił rachunki i wziął Maksymy Epikteta. Filozof niewolnik bywał często lekarzem zbolałej duszy; Władysław otworzył książkę i począł kartki przewracać.
„Wygnaj twoje pragnienia i obawy — mówił mędrzec — a pozbędziesz się tyrana“.
„O, ślepy i niesprawiedliwy! Mógłbyś tylko zależeć od siebie, a chcesz zależeć od tysiąca rzeczy, które ci są obce i które oddalają cię od prawdziwego dobra!...“
Władysław nagle przestał czytać i słuchał. W drugim pokoju szeptano.
— Pani! — mówiła Mateuszowa — kobieta masło przyniosła.
— Nie wezmę dziś — odparła Helunia.
— Śliczności masło, pan takie lubi...
— Niech przyjdzie na drugi raz.
— Co tu czekać na drugi raz?... ona już nie przyjdzie tak prędko! Zresztą... ja kupię za swoje, to pani mi odda. Mam przecie trzynaście rubli...
Chwila milczenia. Władysławowi ręce opadły.
— Powiedziałam Mateuszowej, że nie chcę! — odparła Helunia.
Służąca oddaliła się, mrucząc.
— Mam rubla! — szepnął Władysław. Potem przypomniał sobie, że dziś jest środa, i że jutro przyjdzie do nich na obiad pewien ubogi student, brat zmarłego kolegi.
„Nie pragnij, aby w świecie działo się tak, jak ty chcesz, ale chciej, aby się działo tak, jak się dzieje, a będziesz zawsze zadowolony“.
Władysław ruszył ramionami, złożył książkę i upadł na szezlong. Podobna filozofja dobrą była dla ludzi, którzy wy-