Strona:PL Bolesław Prus - Szkice i obrazki 01.djvu/162

Ta strona została uwierzytelniona.

Marszałek podniósł się z łoskotem.
— Władku! — rzekł — czy przez pamięć dla twego ś. p. ojca mogę co zrobić dla ciebie?
— Owszem — odpowiedział. — Może pan zechce przyjąć ode mnie na pamiątkę ten fortepian. Pyszny!... koncertowy Bechstein; ani razu na nim nie grałem...
Twarz marszałka zrobiła się fioletową. Zacisnął pięści i wrzasnął:
— Smar... Smaku nie masz acan!
Wybiegł z pokoju, a za chwilę przyszedł furman po czapkę, której wzburzony pan zapomniał.
Od tej chwili aż do dnia licytacji pan Furdasiński był już sam, jak palec. Nie tracąc jednak humoru, chodził po pokoju i palił fajkę, a jego szpak gwizdał kawałki rozmaitych melodyj, albo wołał:
— Djabli wzięli Furdasówkę!...
Pan Furdasiński oburzył się.
— Wołaj — rzekł do szpaka — ośle jakiś, to, czegom ja cię uczył: „Złodzieje! Żydy!...“
— Djabli wzięli Furdasówkę!... — odpowiedział szpak, pilnie przypatrując się swemu panu.
Był pewien, że mówi dobrze.
Licytacja majątku przyniosła cały szereg niespodzianek. Naprzód majątek poszedł nie po dwa tysiące, lecz po dwa tysiące pięćset rubli włóka, skutkiem czego, dołączywszy sprzedaż mebli i zbytecznej garderoby, pan Furdasiński nietylko co do grosza spłacił najmniejsze nawet długi, ale jeszcze sam wziął do ręki około tysiąca rubli gotówką. Powtóre majątek kupił chłop z tej samej wsi, Kuba Grzyb, i odrazu na stół położył trzydzieści osiem tysięcy rubli.
Widząc, że chłop z siwemi włosami, nastroszonemi jak szopa, wydobywa z kobieli sturublowe bankocetle, pan Furdasiński odezwał się:
— I wy, Kubo, naprawdę kupujecie folwark?