Strona:PL Bolesław Prus - Szkice i obrazki 01.djvu/165

Ta strona została uwierzytelniona.

— Zaznacie wiele biedy na świecie — mówił stary.
— Wszystko trzeba poznać...
Stary podbiegł ku wrotom i machając czapką, wołał:
— Dzieci, żono, a chodźta żwawo, bo mnie nie słucha!...
Wtedy przed ganek wypadła gromada starszych i młodszych chłopów i kobiet, wielkim głosem zaklinając jaśnie pana, ażeby został.
Rzewnie zapłakał pan Furdasiński, ale zarazem oświadczył, że jeszcze dziś chce jechać do kolei.
— Chowajcie mi tu szpaka — prosił — dopóki miejsca nie znajdę... Potem go odeszlecie...
Grzyb poznał, że pan zaciął się.
— Ha! — rzekł — kiedy tak, to jedźcie, jaśnie panie. Ale, jeżeli wam bieda dokuczy, jak Bóg w niebie, dajcie mi znać. Zawdyk my, choć chłopi, wam najbliżsi...
Gdy zeszły na niebie gwiazdy, najstarszy syn Grzyba zajechał przede dwór porządnym wasągiem.
Pan Furdasiński wyniósł nieduży tłomoczek i z zapalonem cygarem siadł na wóz. Szpak, zbudzony światłem, ocknął się i krzyknął:
— Djabli wzięli Furdasówkę!...
Małe, lecz silne koniki w parcianej uprzęży ruszyły z miejsca. Pana nie miał już kto żegnać, tylko głodne od paru dni psy podwórzowe, skamląc, podskakiwały do wozu; lecz od gościńca wróciły znowu do dworu, pilnować reszty dobytku. Myślały, że i dzisiaj ich pan wyjechał tylko na partyjkę w sąsiedztwo...
Szlachcic siedział ostro na wozie, w sławuckiej burce, w granatowej czapce z daszkiem na bakier, czerstwy, wyprostowany. Czasami, gdy wyjrzał na drogę, która ginęła we mgle nocnej, chwytał go za gardło jakby strach i żal. Ale wtedy mocno odchrząknął, głębiej zaciągnął się dymem cygara i mruczał:
— Wszystko na świecie trzeba poznać.