W Warszawie stanął w Europejskim hotelu, sprawił nowy garnitur i starał się odświeżyć zeszłoroczne znajomości. Spostrzegłszy jednak po tygodniu, że wydał kilkaset rubli i stracił serca swoich, wyniósł się do hotelu Saskiego. Po paru tygodniach wyprowadził się na Dziekankę, a stamtąd aż na Nowolipki, widząc z przerażeniem, że pieniądze uciekają mu jak woda ze spaczonej konewki.
Dużo też myślał o przyszłości. Z początku miał zamiar ożenić się z córką jakiego miljonera, kupić parę domów i — mieszkać zagranicą. Potem zdecydował się przyjąć jakąś posadę, choćby dyrektora kolei albo cukrowni. Lecz w tydzień później już zdziwiłby się, gdyby kto chciał utrzymywać, że jemu, Furdasińskiemu, żadną miarą nie wypada zostać plenipotentem lub rządcą jakiego majątku. Zaś w kilka dni zgodziłby się i na posadę kasjera lub sekretarza przy jakiejś miejskiej instytucji.
Wkońcu, z resztek pieniędzy zostało mu niecałe trzysta rubli. Mieszkał już w brudnym zajeździe na Nowolipkach, jadał pięćdziesięciogroszowe obiady i odłożył dwa ostatnie sturublowe banknoty do oddzielnego przedziału w pugilaresie, przysięgając, że tych nie wyda.
Jednocześnie dał do „Kurjera“ ogłoszenie „o obywatelu ziemskim w sile wieku i kawalerze, który posiada kaucją i poszukuje odpowiedniego zajęcia“ i — pilnie zaczął śledzić część dzienników, zatytułowaną: „Posady i prace.“
Gdy, oprócz dwu owych sturublówek na kaucją, miał niecałe dziesięć rubli majątku, wpadło mu w oczy ogłoszenie:
„Do biura informacyj potrzebny inkasent z kaucją. Pierwszeństwo mają kawalerowie, znający prowincją.“
Pan Furdasiński zarumienił się z radości. Była to posada widocznie dla niego, gdyż jakkolwiek nie wiedział dobrze, co znaczy inkasent, lecz był kawalerem i znał prowincją... Ba! znał Paryż...
Ponieważ ogłoszenie to przeczytał będąc w cukierni, więc
Strona:PL Bolesław Prus - Szkice i obrazki 01.djvu/166
Ta strona została uwierzytelniona.