Poznałem ich w restauracji, a kilka wyrazów sprawiły to, żem od razu do nich przylgnął. Po kolacji bowiem, gdy Orest zapytał Pyladesa: „Mój drogi, gdzie są papierosy?“ — ten mu je podał ze swojej cygarnicy. A w chwilę później Pylades rzekł do Oresta: „Czy ty wziąłeś portmonetkę?“ — „Ja“ — odparł Orest. — „No, to płać — zakończył Pylades — i idźmy do domu“.
Ludzie, którzy posiadają wspólne papierosy i portmonetę, zasługują na uwagę. W pierwszej chwili sądziłem, że to jacyś wyjątkowi bracia, lecz objaśniono mnie, że to tylko dobrzy znajomi.
— Bardzo dobrzy znajomi — dodałem w duchu i złożyłem im wizytę.
W drodze, ich wspólny przyjaciel powiedział mi, że gdy pewnego razu ktoś w złośliwy sposób odezwał się o dochodach Oresta, Pylades wyzwał go na pojedynek. Szczęściem Orest, dowiedziawszy się o zajściu, zaczepił swego oszczercę i zapowiedział, że — zabije go, jeżeli Pyladesowi spadnie bodaj włos z głowy.
Wobec tego oszczerca cofnął się i przeprosił obu przyjaciół.
Zapoznawszy się z tak wyjątkowymi ludźmi, odkrywałem w nich coraz nowe dowody wzajemnego przywiązania. Oto, co się trafiło zeszłego karnawału.
Byłem u Oresta w godzinie, w której wybierał się na ma-