„Chciał kupić malcowi pajaca na choinkę, ale spostrzegł, że go poznali, i dał pokój... Oj! ta popularność...
„Ja jednak — ciągnął w duchu sekretarz — mam prawo napisać, że pajac został kupiony i darowany dziecku ze słowami: „Masz, mój mały, to dają ci Niemcy na gwiazdkę!...“ Ale ogłoszę to dopiero po śmierci...“
W pół godziny później wojskowy pan i jego sekretarz byli już w gabinecie... Sekretarz stał przy biurku, a wojskowy siedział w wysokim fotelu i palił fajkę.
Była to chwila, w której biografom wolno zadawać niedyskretne pytania. Sekretarz skorzystał z niej i rzekł:
— Dzień dzisiejszy będzie dla mnie pamiętny. Dawno już nie widziałem waszej książęcej mości w takim świątecznym nastroju ducha.
— Tak! — odparł powoli wojskowy. — Ten spacer przypomniał mi o kilku sprawach. Zaczynam już spotykać emigrantów do Ameryki nietylko w raportach, ale — i na ulicach...
„Gadaj innym o emigrantach! — pomyślał sekretarz. — Przede mną nie ukryjesz swych uczuć!...“
A potem dodał głośno:
— Jestem pewny, że widok tej choinki obudził w księciu jakieś miłe wspomnienia z lat dziecinnych...
Książę podniósł głowę.
— Jakiej choinki?...
— Tej... w sklepie kolonjalnym — odparł domyślny biograf, dyskretnie patrząc w ziemię.
Książę puścił ogromny kłęb dymu i niespokojnie poruszył się w fotelu.
— Ach, tak!... — westchnął — ten sklep i nasi emigranci, wyjeżdżający z domu na Boże Narodzenie, to ciekawa ilustracja niemieckich stosunków. Każdy taki sklep jest kasą, w której Holandja pobiera od nas haracz... Śmieszna historja, żeby Niemcy nie mogły mieć u siebie nawet laski cynamonu, na
Strona:PL Bolesław Prus - Szkice i obrazki 02.djvu/018
Ta strona została uwierzytelniona.