Strona:PL Bolesław Prus - Szkice i obrazki 02.djvu/083

Ta strona została uwierzytelniona.

nie wyrównał. Z temi nabytkami objeżdżał całą Europę, grając po jednym razu w Paryżu, Londynie, Berlinie i Wiedniu. Ze stolic świata wywoził przychylne recenzje, oprawne w album (nieprzychylnemi gardził), tudzież autografy miejscowych znakomitości. Ale cyfrę akcyj powiększał zapomocą koncertów w miastach drugorzędnych i w miejscach kąpielowych, gdzie zwykle na kilka dni przed występem poprzedzała go wiadomość, że „przyjeżdża,“ a potem druga, „że dał się namówić do zrobienia przyjemności miastu, głośnemu z amatorstwa i znawstwa muzyki.“
Rzeczy te załatwiał jego sekretarz, do którego obowiązków należało też odszukiwanie w różnych stronach świata wpływowych miłośników muzyki, tudzież dawnych przyjaciół i kolegów znakomitego fortepianisty, a przynajmniej ich imienników. Dziwnym zbiegiem okoliczności, starzy przyjaciele mistrza znajdowali się wszędzie, nie wyłączając Pekinów, Tonkinów i Chartumów.
Umiał też sekretarz wybierać czas przejazdu przez każdą miejscowość i zawsze trafiał w taką porę, kiedy tamtejsza śmietanka towarzystwa przygotowywała jakiś duży koncert na cele dobroczynne. Naturalnie maestro był proszony o udział naprzód nieśmiało, potem natarczywie, i grał — nie dużo, jakby od niechcenia, ale grał, za co dawano mu szalone oklaski.
Po pierwszym przygodnym występie, miasto zaczynało „pałać żądzą powtórnego usłyszenia mistrza.“ Dawni przyjaciele i koledzy, znawcy, pełnoletnie entuzjastki, bogate damy, pragnące ukazać się publicznie w nowych strojach, panny na wydaniu, młodzież, wynajdująca sposoby na zabijanie czasu, mężowie i ojcowie, chcący mieć spokój w domu, wszystko to rzewnie błagało wielkiego muzyka, ażeby pozwolił uwielbiać się na swój własny dochód.
Po niejakiem wahaniu mistrz ulegał.
Wynajęcie sali zazwyczaj kosztowało drogo, gdyż, jak