lękając się, czy który podczas jego drzemki nie umknął, albo czy nie weszła tu kobieta z dzieckiem, a sprawdziwszy, że wszystko jest w porządku i że żonaty mieszczanin wciąż wzdycha, mruknął:
— Ot, głupi chłopak, jak on się martwi za żoną!... Chyba ja nie byłem taki błazen, kiedym szedł do wojska...
Oparł głowę na ręku i z wielką pracą usiłował przypomnieć sobie przeszłość.
— Teraz spałem, przedtem czytałem przepisy o obowiązkach feldfeblów, jeszcze przedtem odebrałem rekrutów z komisji i przyprowadziłem ich tutaj. A dawniej?... W roku zeszłym byłem feldfeblem w Odesie, przed dwoma laty feldfeblem w Kałudze, przed trzema feldfeblem w Tambowie, przed czterema feldfeblem... — I tak cofając się wstecz rok za rokiem, zawsze widział się tylko feldfeblem. Zdawało mu się, że nigdy nie był niczem innem, tylko feldfeblem, nawet w Wólce, i że zawsze miał u boku z prawej strony rewolwer w lakierowanem olstrze, z lewej pałasz w żelaznej pochwie.
Ale żeby kiedy tęsknił do domu, albo martwił się, że jest w wojsku, tego wcale nie pamiętał.
Teraz zbliżył się do niego szlachcic.
— Panie feldfeblu — rzekł — pozwól temu biedakowi pogadać z żoną.
— Dla żołnierza niema żony, jest tylko jego kompanja — odparł feldfebel.
— Nasiedzi się jeszcze w waszej kompanji, a teraz niech choć pożegna kobietę, to mniej będzie tęsknił.
— Ot, pan szlachcic i nie masz rozumu! — odparł feldfebel. — Przecie on dziś czy jutro musi rozdzielić się z żoną; a jeżeli takie jest prawo, więc lepiej wypełnić je odrazu, nie ciągle witać się i żegnać na nowo. Z was czyste baby! Wstępujecie do wojska jak Żyd do wody. Chcielibyście umoczyć naprzód palec, potem kawałek nogi, potem wejść po kolana, byle potrochu. To nieładnie. Trzeba raz skoczyć i nie oglą-
Strona:PL Bolesław Prus - Szkice i obrazki 02.djvu/109
Ta strona została uwierzytelniona.